Mostar

Pora opuścić Sarajewo. Zaraz po porannej samodzielnie parzonej kawie zabieramy plecaki i idziemy dalej stopować. Kierunek Mostar. Dwóch przemiłych Panów pożycza nam tabliczkę z napisem właśnie tego miasta, dzięki czemu stopowanie wydaje się łatwiejsze.

Mostar to bardzo urokliwe miasto, a jednocześnie takie „must see” wycieczek po BiH. Miejscem najbardziej charakterystycznym jest Nowy Stary Most- symbol odrodzenia Bośniaków.

Mamy tu liczne kramy, monastyr, knajpki. W jednej z nich postanawiamy napić się prawdziwej rakiji 🙂 Gdy tylko podchodzi do nas kelner, z dumą odpowiadamy jakiego trunku chcemy się napić. Nie ma to być nic smakowego, tylko najprawdziwsza rakija. Czy nie będziemy żałować tej decyzji? Okaże się za kilka minut. Dostajemy po kieliszku trunku. Pachnie okropnie, ale cóż… my nie spróbujemy?! W oddali widzimy przyglądającym się nam kelnerów. Raz, dwa, trzy i do dna. Nasz skrzywione miny, powodują wielkie uśmiechy i owacje wśród kelnerów. Gdy nie widzą, zapijamy trunek zakupionym wcześniej sokiem. Rakija przypomniała nam smak gruzińskiej czaczy. Bleah :/ Widać, że zrobiłyśmy wrażenie w całej restauracji. W nagrodę dostałyśmy pocztówki i zaproszenie na imprezę z barmanami. Długo biłyśmy się z myślami. Skorzystać czy nie? Rozsądek nakazał nam zostać w hostelu. Czy słusznie? Tego nigdy się nie dowiemy.

Nazajutrz zgarniamy czyjeś chrupki i idziemy dalej stopować.

Dodaj komentarz