Sarajewo

Nadeszła pora na zwiedzanie Sarajewa. Muszę przyznać, że ta stolica zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie i jest jednym z miast do którego z chęcią bym wróciła. Zwłaszcza, że nie kupiłam tygielka…

Samo położenie wokół wzgórzy już na wstępie przyciąga. Przechodząc ulicami czuć jeszcze czasy wojenne. „Wieczny ogień”, który płonie od 1946r., by upamiętnić wojskowe i cywilne ofiary II wojny światowej. Pomnik Dzieci Sarajeva, powstały ku pamięci dzieci poległych w czasie oblężenia miasta w latach 1992- 1995. Słynna róża sarajewska, widoczna na chodnikach. Robiący olbrzymie wrażenie cmentarz na Kovacima Czy też muzeum historii Sarajewa. To tylko niektóre, miejsca i symbole, które poniekąd przenoszą w przeszłość. Z racji tego, że wojna domowa w Bośni i Hercegowinie toczyła się kiedy każda z nas była już na świeci, wszystko to wydaje się jakieś bliższe.

Sarajewo to też miejsce, gdzie zaczęłyśmy testować kuchnie bałkańską. Wszechobecne burki, cevapi, ciemne piwo i rakija to smaki, które na długo pozostają w pamięci. Zwłaszcza rakija 😀 Nawet ta smakowa, od której zaczęłyśmy.

Udajemy się też na jeden z punktów widokowych, z którego rozpościera się widok na miasto i okoliczne wzgórza.

Sarajewo w końcu dało nam lekcje parzenia kawy po bośniacku /takie atrakcje tylko w naszym hostelu/. Po jednej instrukcji od obsługi, nazajutrz same zaparzyłyśmy kawę po bośniacku 🙂 Mówiąc o smakach nie sposób pominąć tufahiji, czyli deseru z jabłek i orzechów włoskich , którego też skosztowałyśmy w Sarajewie. Jak to w podróży poznałyśmy też cudownych ludzi. A przemiłego Japończyka niejednokrotnie spotkałyśmy w czasie naszej podróży.

1 thoughts on “Sarajewo

Dodaj komentarz